Każdy kto przeprowadzał w swoim domu remont wie, że jest on okupiony przez krew, pot i łzy. Radość z ostatniego etapu urządzania chyba każdemu sprawia przyjemność, lecz droga i przejścia z fachowcami bywają różne.
Siedem miesięcy remontu, kilogramy szpachli, litry farby i po niezliczonych ilościach worków śmieci, wreszcie poszliśmy na swoje.
Kuchnię projektowaliśmy sami. Sami wybieraliśmy rodzaj frontów, kolor, uchwyty, blat i sprzęt agd. Układ szafek oraz sprzętu był zaczerpnięty z poprzedniego mieszkania, takie rozwiązanie bardzo mi odpowiadało w codziennym użytkowaniu. Kuchnia jest bardzo ergonomiczna.
Znajduje się ona po prawej stronie od wejścia. W całym mieszkaniu jest położona ta sama podłoga, co daje wrażenie spójnej, jednolitej przestrzeni. Postawiliśmy na naturalne barwy, białe klasyczne, proste szafki, blat z imitacji drewna oraz połączenie gresu z cegłą zamiast klasycznych płytek czy lacobelu.
Wysoki stolik i hoker to najnowsza kolekcja z Jysk. Bardzo wygodne rozwiązanie by zjeść śniadanie lub wypić kawę. Z tego sklepu jest też gałganiarz na podłodze. Fronty są lakierowane na biały mat, a sprzęt pochodzi od firmy Electrolux. Oprawkę na żarówkę kupiłam w Biedronce za całe 17,99 :). Szczęście milion.
Uwielbiam przebywać w kuchni gotować, piec czy sobie posiedzieć przy kawie.
Moja kuchnia dla mnie jest perfekcyjna.
A Wam jak się podoba?
Rzućcie okiem na moje inspiracje kuchenne sprzed 3 lat.
Po prawie dwóch latach nieobecności wracam do blogowania. Wiadomość ta bardzo mnie cieszy, ponieważ kilka razy przymierzałam się do ponownego pisania.