Zacznijmy od początku.
Na początku bardzo dużo nam chorowała, gdzie szerzej opisywałam to tutaj. Z malutkiego puszystego kotka, urosła do kocicy ważącej prawie 5 kilo. Kicia żyje swoim życiem, hasa własnymi ścieżkami, które głównie prowadzą do lodówki i szeroko pojętego jedzenia.
Zabawa i jedzenie.
Koty z reguły lubią polować na wszystko co się rusza i wydaje jakikolwiek dźwięk. Jednak nie Kicia. Kocie zabawki jej nie interesują. Najfajniej jest przecież powściekać się i poganiać za łupinką pistacji. Tak, tak łupinka jest the best.
Ulubioną zabawą jest sęp. Na czym polega owa zabawa? W sępienie wszystkiego tego, co my jemy. Uwielbia wszystko, no może prócz łososia, oczywiście gdy już wysępi, dostaje w granicach rozsądku małe kąski. Zawsze mi towarzyszy w kuchni podczas przygotowywania posiłków, wtedy jak królowa leży na stole i cierpliwie czeka na kawałek ryby bądź kurczaka.
Zdarza się również tak, że schowa się gdzieś i nie wiemy gdzie jest. Wołanie nic nie daje, szukanie również a wystarczy otworzyć lodówkę i Kici już jest pod nogami.
Uczucia.
Jak na kotkę tricolor przystało ma swój osobliwy charakterek. Nie jest kicią kanapową do przytulania ale lubi kiedy po powrocie z pracy bierze się ją na ręce i nosi. Wtedy trzeba z nią chodzić po całym mieszkaniu, bo gdy się usiądzie od razu ucieka. Doskonale wie kiedy któreś z nas wraca do domu. Odgłos otwierającej się windy wyrwie Kicie z najgłębszego snu. A ona sama wita nas w progu drzwi. To jest mega urocze :)
Sen.
Można by powiedzieć, że śpi i je. Ulubionymi miejscami snu, są fotel i łazienka niewiedzieć czemu. A pod naszą nieobecność Kicia śpi na kanapie.
Uściski dla Kici. Do lepszego domu nie mogła trafić - to było przeznaczenie. P.S. Nie mów ,że Kici kupiłaś róże, hihi ;-)
OdpowiedzUsuń