W piątek skoro świt ubrni w wygodne sportowe stroje, wyruszyliśmy z Kołobrzegu prosto do Berlina. Do przejechania mieliśmy prawie 300 km, cały dzień na zwiedzanie i tego samego dnia powrót do domu, dobrze jeszcze ponad 600 km. Do centrum Berlina dotarliśmy około południa. Zwiedzanie zaczęliśmy od uroczych ulic z mnóstwem sklepików, butików popularnych marek, galerii handlowych, restauracji i hoteli.
Po zwiedzeniu kilku butików, przeszliśmy na drugą stronę rzeki Sprewy na Wyspę Muzeów. Berliner Dom - ta Katedra, zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Wielki, piękny z rzeźbami, ogromnymi kolumnami i schodami kościół na pewno wart zwiedzenia ( szkoda że nie było czasu). Kilkuminutowy odpoczynek i ruszamy dalej.
Czas leciał nieubłaganie, musieliśmy zacząć się kierować w stronę samochodu. Do zwiedzenia został nam Aleksanderplatz centralny węzeł komunikacyjny Berlina. Miejsce tętniące życiem z dużą ilością grajków ulicznych, obnośnych sprzedawców,sklepów i inspirujących, oryginalnych, kolorowych ludzi. Na Alex zajrzałam do Primark'a, było tak tłoczno iż momentami nie mieliśmy jak przechodzić między półkami i wieszakami. Udało mi się kupić kilka rzeczy do domu.
Krótką lecz niesamowicie inspirującą wycieczkę zakończyliśmy około 18. Berlin choć zwiedzony w małym ułamku bardzo mnie zachwycił. Ludzie, luz, swoboda to wszystko aż bije po oczach. Muszę przyznać, że to mój pierwszy zagraniczny wyjazd, złapaliśmy zdecydowanie podróżniczego bakcyla. W planach są kolejne europejskie stolice.
Na sam koniec serdeczne życzenia dla Pary Młodej na nowej drodze życia i pozdrowienia. Wcinać maca tuż przed ślubem.....to jest właśnie ten luz.
Zdjęcia robią robotę, miło się ogląda jak też czyta, ze swojej strony życzę więcej takich przygód, jak to się mówi podróże wzbogacają nasze zycie :)
OdpowiedzUsuńSuper zdjęcia, Berlin jest bardzo fajnym miejscem do inspiracji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam