Gumowe buty królują na ulicach już od kilku dobrych sezonów. Jesienią i wczesną wiosną pod postacią kaloszy standardowych długich lub krótkich z fikuśnymi ozdobami a latem japonek, klapek czy balerin. Z kwiatkami, cyrkoniami, gładkie, ciemne, jasne całą paletę barw można zaobserwować. Zdecydowanie i mi przypadły do gustu, nie bez powodu mam prawie dziesięć par różnych gumiaków. W zeszłym roku na wiosnę pisałam Wam o balerinkach z CCC, które latem były przeze mnie najczęściej i najchętniej zakładanymi butami.
Mel by Melissa są moją pierwszą parą. Po kilku razach na nogach mogę śmiało napisać o zaletach i wadach.
Zalety:
- pięknie pachną,
- ciekawe wzornictwo,
- wykonanie,
- dbałość o szczegóły,
- idealne na temperaturę 15-20 st C,
Wady:
- szybko się brudzą,
- na początku lekko obcierają,
- rozpuszczają lakier na paznokciach!!!,
- zdecydowanie nie na upały (noga bardzo się poci),
Skradły moje serce i mimo kilku wad nie żałuję zakupu, wiem że mi posłużą kilka lat a uniwersalny wzór świetnie sprawdzi się do eleganckich jak i luźnych stylizacji.
P.S. Meliski też skradły Wasze serca? Lubicie, chodzicie, polecacie czy raczej nie?