Sushi wydaje się arcytrudną potrawą, bo jak to zawinąć co do czego i w ogóle . Mi też się tak wydawało, ale okazało się bardzo proste do zrobienia.
Najważniejszy jest ryż.Musi być oczywiście odpowiedni do sushi.Na początek odmierzamy przy użyciu szklanki odpowiednią ilość ryżu.
Następnie przesypujemy ryż do durszlaka i dokładnie płuczemy ok 10 razy pod bieżącą wodą.
Kiedy już go dobrze wypłuczemy, przesypujemy do garnka i zalewamy wodą na ok 1 cm ponad ryż. Wstawiamy pod przykryciem na mały gaz i gotujemy aż ryż będzie lekko miękki. Od czasu do czasu mieszamy. Kolejnym krokiem jest owinięcie garnka ręcznikiem, kocem, i odstawienie na 20 min do momentu dojścia ryżu( aż maksymalnie napęcznieje).
Kiedy ryż już napęcznieje od razu przesypujemy go do plastikowej misy ( niewolno używać metalowej misy ani metalowej łyżki) i dodajemy zaprawe. Na jedną szklankę ryżu suchego dodajemy ok 6-8 łyżek zaprawy. Wszystko bardzo dokładnie mieszamy i odstawiamy do wystygnięcia.
W między czasie gdy ryż się studzi możemy przygotować pozostałe potrzebne składniki do sushi.
Szczypiorek, surimi, ogórek, łosoś wędzony lub surowy, awokado.
Serek biały (oryginalnie powinien być Philadelphia ale ja używam President naturalny), sos sojowy, sezam, vasabi, i oczywiście imbir(którego nie ma na zdjęciu), oraz matkę bambusową i pałeczki.
W międzyczasie rozkładamy matkę a na niej nori błyszczącą stroną do dołu. Dobrze przygotować też szklankę z wodą z dodatkiem cytryny, aby ryż nie kleił się nam do rąk i za każdym razem przed nabraniem ryżu moczyć rękę w wodzie.
Zabieramy się za nakładanie ryżu. Niezbyt grubo i nie na całym nori.
Podstawę sushi już mamy. Teraz dodajemy nasze ulubione składniki. Moim faworytem zdecydowanie jest sushi z serkiem, łososiem wędzonym i awokado.
Za pomocą matki zaczynamy zawijać maki. Dość mocno ale ostrożnie żeby nie porwało się nori. Żeby dobrze się wszystko skleiło możemy posmarować część nori bez ryżu wodą z cytryną. Dokładnie dociskamy i rolujemy w macie.
I oto mamy całe maki.
Gotowe maki układamy na desce i kroimy na ok 10-12 kawałków.
Oczywiście przed zjedzeniem pierwszego kawałka i następnych z innego rodzaju jemy imbir dla oczyszczenia kubków smakowych a lepszego poczucia smaku sushi.
Według upodobań maki możemy obsypać sezamem, maczać w sosie sojowym lub nałożyć dodatkowo vasabi.
Wariacji i kombinacji jest tyle ile konsumentów. Jedni kochają sushi inni wręcz nienawidzą. Ja pokochałam całym sercem i regularnie zwijam maki ( nie tylko dla siebie bo kolejka do zjedzenia zawsze jest długa :)).
P.S. A czy Wy lubicie sushi? Może macie jakieś swoje ulubione? Podzielcie się pomysłami na maki w komentarzach.
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz